Aleksandra Jakubowska Aleksandra Jakubowska
1762
BLOG

Spartanie są wśród nas

Aleksandra Jakubowska Aleksandra Jakubowska Społeczeństwo Obserwuj notkę 28

Moja dawna koleżanka ponad trzydzieści lat temu mieszkała w Rzymie, a jej córka chodziła do publicznej włoskiej szkoły. Któregoś dnia 7-letnia Ania wróciła do domu po lekcjach i zaczęła opowiadać mamie: „Słuchaj, mamusiu, mamy nowego kolegę, nazywa się Carlo i jest okropny! Wszystkich zaczepia, jest niegrzeczny, nie można z nim spokojnie porozmawiać, bo krzyczy i pluje na nas…”. Okazało się, że do klasy Ani trafił chłopiec z zespołem Downa. Klasa była niewielka, liczyła kilkanaścioro dzieci, a Carlowi na wszystkich lekcjach i przerwach towarzyszyła osobista nauczycielka i opiekunka.
Po mniej więcej pół roku Ania poprosiła mamę o kupno prezentu na urodziny klasowego kolegi. Taki był tam zwyczaj, że na urodziny dzieci zapraszały wszystkich kolegów ze swojej klasy. „A dla kogo?” zapytała mama. „Dla Carla”. „Tego niegrzecznego?” - dopytywała się mama. „Ależ skąd, Carlo jest super, wszyscy go uwielbiają i się z nim przyjaźnią i pomagamy mu, jak trzeba…”.
Pomyślałam sobie wówczas ,na jakim szarym cywilizacyjnym końcu jesteśmy w naszej Europie i jak ogromną pracę włożyły nauczycielki tej włoskiej powszechnej podstawówki, aby Carlo został zaakceptowany i przyjęty do grona swoich pełnosprawnych rówieśników. I o tym, że kiedy te dzieci dorosną, ich wrażliwość w ten sposób ukształtowana nie pozwoli, by przeszły obojętnie wobec osób niepełnosprawnych, chorych, starych, potrzebujących choćby tylko zrozumienia i akceptacji, że o pomocy nie wspomnę.
Huczne fanfary z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej pobrzmiewają już od dłuższego czasu. Choć formalnie w europejskiej rodzinie jesteśmy od dziesięciu lat, to z dumą zaznaczamy, iż w Europie byliśmy od dawna jako kraj czerpiący od zarania swoich dziejów z najwspanialszych osiągnięć antycznej kultury śródziemnomorskiej i chrześcijaństwa. I gdyby nam ktoś wytknął, iż naszym stosunkiem do dzieci niepełnosprawnych plasujemy się bliżej starożytnej Sparty niż dzisiejszych Brukseli czy Strasburga, na taką potwarz odpowiedzielibyśmy oburzeniem.
A tymczasem Polak, Europejczyk pełną gębą ,w przededniu 10 rocznicy wejścia Polski do Unii Europejskiej, wykrzykuje matce autystycznego dziecka, że powinna je trzymać w domu i nie narażać zdrowych dzieci. Córeczka tejże pani w czasie zabawy w piaskownicy pociągnęła za koszulkę synka owego pana. „Skoro jest chora, to po co chodzić z nią w miejsca publiczne?” krzyczał po wyjaśnieniach i przeprosinach matki. Matka opublikowała jego zdjęcie i opis całego zajścia na portalu społecznościowym…
Obserwując od wielu lat zachowania ludzi wobec niepełnosprawnych dzieci byłam przekonana, że wiele się zmienia na lepsze. Integracyjne przedszkola, szkoły, warsztaty terapii zajęciowej kiedyś były marzeniem rodziców takich dzieci, które lądowały przeważnie w szkołach specjalnych, nawet jeśli ich niepełnosprawność była tylko fizyczna, a nie intelektualna. Wydawało mi się, że także ludzie w miejscach publicznych z większym zrozumieniem odnoszą się do naszych dzieci, często nadpobudliwych, zbyt bezpośrednich w kontaktach z obcymi, ufających każdemu nieznajomemu.
Opowieść matki o tym, co ją spotkało wiosną 2014 roku w europejskim mieście Wrocławiu, a także reakcje innych rodziców, dzielących się na portalu opowieściami o incydentach dotykających ich i ich niepełnosprawne dzieci ( np. wiara niektórych ludzi, że autyzmem można się zarazić tak jak ospą czy grypą i żądania trzymania z daleka od ich zdrowych, wspaniałych pociech dzieci dotkniętych tą chorobą) budzą bardzo smutne refleksje.
I zmuszają do postawienia pytania: Na jakich ludzi wychowa swoich trzech synów ów mężczyzna i inni, o podobnej mentalności? Na Europejczyków czy Spartan?
 

Pewnie zupełnie inna, niż mi się wydaje, a na pewno - niż myślą inni...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo